wtorek, 21 grudnia 2010

Pękające fundamenty

Po wszystkich perypetiach związanych z rozpoczęciem budowy (nie będę tu o nich pisał bo nie chcę Was przestraszyć)rozpoczęliśmy pracę. Ściągnęliśmy górną warstwę ziemi (tzw. humus)na obszarze wstępnie wyznaczonym przy pomocy zwykłej taśmy mierniczej.
Pan geodeta przyjechał, wytyczył fundament i skasował parę stówek. Dokładnie nie pamiętam ale chyba z 700 złotych. Oczywiście trzeba mu było pomagać, gdyż przyjechał o godzinie 18.30 we wrześniowy wieczór kiedy o 20.00 już słabo widać. Przywiózł żonę do pomocy, ale kobiecie ciężko było biegać po świeżym wykopie, także musiałem dwie godziny latać z tyczką. Po udanych pomiarach moja ekipa zaczęła wykopy. Wykonaliśmy je ręcznie. Zrobiliśmy zbrojenie i zalaliśmy stopę, czyli dolną, szerszą część fundamentu. Miała wymiary: szerokość 60cm wysokość 30. Wymiary trochę różniły się miejscami ale nie jakoś bardzo znacząco. Przejechał kierownik budowy, obejrzał teren i stwierdził, że po tygodniu możemy wylewać resztę fundamentu. Rozpoczęliśmy szałowanie. Po tygodniu wylaliśmy ściany fundamentowe i szczęśliwi postawiliśmy pierwszą wiechę. Proces pielęgnacji betonu był przeprowadzony poprawnie.
Radość z pierwszego etapu pracy prysła po około trzech tygodniach. Okazało się, że na ścianach fundamentowych pojawiły się pęknięcia w kilku miejscach. Próby ustalenia przyczyny były dosyć trudne. Niektórzy mówili że to normalne i mam się nie przejmować. Inni mówili że pęknięcia przeniosą się na ściany itp. Ogólnie bardzo mnie to zmartwiło i kosztowało wiele zdrowia. Znalazłem znajomego, który był biegłym sądowym w procesach budowlanych. Po oględzinach fundamentu i opisie sytuacji wykonanym przeze mnie stwierdził iż za szybko wylaliśmy górną cześć fundamentu (ściany o szerokości 40cm i wysokości 80 cm. Stopa nie miała jeszcze swojej pełnej wytrzymałości, która beton osiąga po około 30 dniach i nie wytrzymała obciążenia. To tłumaczenie do dzisiaj wydaje mi się najbardziej uzasadnione.
Po dłuższych dyskusjach stwierdziliśmy iż w celu ratowania już nie tyle samego fundamentu a bardziej mojego zdrowia psychicznego wylejemy tzw wieniec. Będzie on miał wysokość około 25 cm i będzie zbrojony stalą. Ma on zapewnić równomierne obciążenie fundamentu i zabezpieczyć przed ewentualnymi pęknięciami ścian w przyszłości. Spowodowało to iż mój dom podniósł się o kolejne 25 cm ponad poziom terenu,jednak z perspektywy czasu jestem z tego rozwiązania bardzo zadowolony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz